Do napisania dzisiejszego postu natchnął mnie mój pies w trakcie dzisiejszego spaceru.
Jak co dzień poszliśmy na spacer, w dobrze znane nam miejsce, drogą którą wydawałoby się chodzimy codziennie i znamy ją na wylot. Jednak każde z nas szło inaczej i to właśnie mnie zastanowiło, bo Samson (mój psiak) szedł tak jakby była to nowa dla niego droga, obwąchując wszystko, sprawdzając co się zmieniło, kto zostawił ślad.
Obserwując go zdałam sobie sprawę, że on za każdym razem idzie tą drogą tak jakby była nową, weryfikując to co się na niej dzieje, ciesząc się każdym krokiem, podskokiem, zapachem i nowym tropem. Niesamowite – pomyślałam sobie, ile my możemy nauczyć się od takiego zwierzaka.
Często idąc drogą naszego życia wpadamy w rutynę – wykonujemy pewne rzeczy automatycznie nie zwracając uwagi na to, co nas otacza i co dzieję się wokół. Jak inaczej mogłoby wyglądać Nasze życie gdybyśmy każdy dzień traktowali jak dar – dar który pozwala nam cieszyć się życiem. Kto powiedział, że droga na której jesteśmy i którą co dzień idziemy nie może każdego dnia nieść ze sobą czegoś nowego. Przecież to od Nas zależy, na co zwrócimy uwagę i co przykuje nasz wzrok, myśli, obecność. O wiele ciężej jest zobaczyć coś gdy nasze myśli i uwaga oderwane są od tu i teraz i krążą gdzieś planując, rozmyślając, martwiąc się.
Powiecie „fajnie się mówi, gorzej zrobić” jasne , ale przecież nikt nie każe wam być w ten sposób cały czas, można zacząć od krótkiego spaceru. Nazwijmy to takim spacerem „wdzięczności” w trakcie którego można zobaczyć coś co widzi się codziennie z innej perspektywy, tej aktualnej, tej która pozwala na to by cieszyć się chwilą – płatkiem śniegu, promykiem słońca, radością psa, szeptem i powiewem wiatru czy uśmiechem nieznajomych.
Na mnie działa, ciekawa jestem czy i wy macie swoje momenty wdzięczności i jak one wyglądają.